sobota, 19 września 2020

13.Mercedes - Benz 500SL (R129) - kolejne moje utrapienie.

 Jestem człowiekiem , który cieszy się z tego , że rano może wstać na własne nogi i iść do pracy. Radość sprawiają mi najprostsze rzeczy. Nie potrzebuję wiele by godnie żyć. Nie wiem tylko , czy jest to moja natura , czy efekt doświadczeń życiowych. Jednak do pełni szczęścia potrzebuję jeszcze swojej pasji oraz odrobiny marzeń. Marzeń motoryzacyjnych. Kiedyś było marzenie o Alfie 156 , później kolej przyszła na Fiata Bravo w pierwszej "skórze". Teraz jest to Mercedes w odkrytej wersji SL.

Kody fabryczne , którymi notabene Mercedes ze wszystkich marek samochodowych posługuje się najczęściej i najgłośniej znają zapewne wszyscy miłośnicy "gwiazdy na masce". W dzisiejszym przypadku będzie to R129 , gdzie literą "R" Mercedes zwykł oznaczać odkryte samochody bez dachu. Właśnie , całe szczęście , że bez dachu. Mercedes R129 był początkowo projektowany jako targa - ze względu na debilne przepisy w Stanach , które miały całkowicie zabronić rejestrowania kabrioletów na tym kontynencie. Moje serce skradła pierwsza wersja klasyczna , którą dla ułatwienia będziemy nazywali we wpisie generacją pierwszą. Przyciągała ona wzrok dwutonowym malowanie karoserii , gdzie dół , czyli listwy progowe i zderzaki były ciemniejsze a górna jej część o ton jaśniejsza. Moja wersja z katalogu Mercedesa SL to 500SL. Nie, nie pomyliłem się w pisowni , początkowo tak się nazywała. Nie ukrywam , że w większości mojej dzisiejszej opowieści chciałbym jak najbardziej ograniczyć się do tej właśnie odmiany silnikowej. Wyjaśnienia złożę za chwilę we właściwym , rozwiniętym już tekście. Pozwólcie , że zostanę dziś waszym przewodnikiem i wykładowcą.



Dla ułatwienia poruszania się w dzisiejszym wpisie chcę usystematyzować poszczególne liftingi tej generacji SL-a. Zabrzmiało to trochę po Niemiecku , ale ułatwi to nam bezproblemowe porozumienie się. I tak pierwszą generacją będziemy nazywali klasyczny , czyli pierwszy wypust SL-a z lat 1989 - 1995. Druga to pierwszy lifting i lata produkcji 1995-1998 oraz ostatnia , trzecia generacja przypada na lata 1998-2001. 


Każdy R129 , bez względu na rocznik i odmianę silnikową ma wspólny mianownik między innymi pod postacią pałąka antykapotażowego. Właśnie w tym modelu ten wynalazek pojawił się po raz pierwszy i miał zapewnić pasażerom samochodu bezpieczeństwo w trakcie dachowania. Pałąk wysuwał się automatycznie w 0,3 sekundy , gdy czujniki wykryły przechylenie boczne nadwozia o wartości 26 stopni , bądź gdy przyspieszenie ziemskie boczne wzrośnie 0,4 raza , a wzdłużne czterokrotnie. Kierowca miał również możliwość ręcznego zabezpieczenia się , za pomocą przycisku mógł samodzielnie ustawić pałąk w gotowości. Na marginesie , takie zabezpieczenia pasażerów przed dachowaniem nie były jeszcze takie oczywiste nawet w 1995 roku. Przeglądałem ostatnio "Moto Magazyn" ze swojej archiwalnej domowej biblioteczki. Tam redaktor Piotr R. Frankowski na prezentacji Fiata Barchetty właśnie w 1995 roku obawiał się jazdy tym samochodem , gdyż właśnie przed dachowaniem zabezpieczała go tylko i wyłącznie sztywna rama przedniej szyby. Pod wspólną kreską w mianowniku możemy umieścić jeszcze fotele z zintegrowanymi pasami. Mercedes chwalił się , że przy ich konstruowaniu skorzystał z dwudziestu swoich nowych patentów. Fotele te miały zmniejszać skutki bocznego uderzenia. Ponadto w tym SL-u po raz pierwszy zastosowano elektrohydrauliczny składany dach materiałowy.

Rysując naszego SL-a Bruno Sacco robił wszystko , aby ten sportowy samochód Mercedesa odróżnić od innych drogich modeli tej marki. Walczył o to , by atrapa chłodnicy tak charakterystyczna dla firmy ze Stuttgartu nie miała chromowanej obwódki , a w jej środku znalazła się duża gwiazda - znak firmy. Celownik miał zniknąć z maski silnika. To się włoskiemu projektantowi udało. Nie wywalczył jednak projektu deski rozdzielczej nie przypominającej tej z modelu W124. W dodatku był wściekły , że ta musiała mieć drewno nie przystające sportowemu kabrioletowi.

W oryginalnym projekcie Sacco z "pierwszej generacji" opisywanego SL-a najbardziej podoba mi się dwutonowe malowanie. Ponadto , na co zwrócę później uwagę listwy miały jeszcze inny kształt , były bardziej klasyczne w kształcie. Skrzela , które znajdowały się na przednim błotniku miały jeszcze trzy otwory , a atrapa chłodnicy miała siedem podłużnych listewek. Chodź samochód debiutował w Genewie w 1989 roku , to już rok wcześniej pojawił się w przed produkcji. 

Jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych Mercedes był znany z rzędowych silników benzynowych jak i oczywiście z niezniszczalnych "ropniaków". To jest jednak SL , więc porozmawiamy tylko o oktanach. Właśnie! Dlaczego tak uparłem się na "pięćsetkę" z mechanicznym , często kłopotliwym wtryskiem? Ten był produkowany do 1992 roku i miał w zanadrzu 326 KM. 500-tka to V8 z czterema zaworami na cylinder , czyli prestiż , dźwięk i osiągi. Mógł jechać 250 km/h , a do setki rozpędzić się w 6,4 sekundy. Ale wiadomo nie o to w tych samochodach chodzi. W "pierwszej generacji" można było jeszcze mieć właśnie rzędowe 300SL oraz 300SL-24. Nie było jeszcze wtedy "sześćsetki". Pojawiła się dopiero w 1992 roku i miała 394 KM. Wiecie co?! Nie wybrał bym jej. Podobno była za ciężka , przez co samochód gorzej się prowadził , paliła jak smok , była trudna w diagnostyce i naprawie. Osiągi były porównywalne do 500-tki. W tym samym czasie V8-ka dostała elektroniczny wtrysk paliwa , mniej mocy - 320 KM. Zmieniono nazewnictwo modeli - teraz nie np. 500SL tylko SL500.

Opcją fabryczną w SL-u był hardtop. Sztywny dach ważył 34 kg i zmieniał kabriolet w tak samo pięknego coupe. Pozwalał cieszyć się autem także zimą. Szukając swojego R129 chciałbym mieć ten dodatkowy dach. Auto naprawdę ma świetną prezencję po jego założeniu. Dodatkowo w 1993 roku doszła możliwość zakupienia hardtopu przeszklonego.

Muszę Wam powiedzieć , że ta "pierwsza generacja" R129 nie tylko na mnie zrobiła tak wielkie wrażenie. Czytając inne czasopismo - "Auto Technikę Motoryzacyjną" z 1990 roku , a w niej prezentację SL-a dowiaduję się , że na początku 1989 roku wykupiono już jego produkcję na najbliższe sześć lat. Czyli do 1995 roku. Wtedy musiał bym już zostać posiadaczem poliftowej "drugiej generacji".  

Pierwszy lifting to zmiana reflektorów przednich i tylnych na wygładzone. Kierunkowskazy z pomarańczowych stały się białe, Grill zamiast siedmiu otrzymał sześć poprzeczek. Skrzela na przednich błotnikach to teraz dwa zamiast trzech otworów. Nad czym najbardziej ubolewam - znikło klasyczne dwutonowe malowanie. Czterostopniowy automat zastąpiono pięciostopniowym. Wygładzono trochę deskę rozdzielczą , doszło trochę nowych materiałów. Bębenkowy licznik kilometrów zastąpiono wyświetlaczem. Jak to powiedział Kramer w "Vabank 2 - czyli riposta" Juliusza Machulskiego w scenie na pogrzebie Kwinta - "Skończyła się pewna epoka".  Cóż , w "mojej" pięćsetce przydała by mi się ta automatyczna "piątka". Niestety jestem technicznie poprawny i u mnie musi być wszystko jak w oryginale.

Muszą minąć kolejne trzy lata by znów Mercedes na siłę dokonał "odmłodzenia" swojego dziecka z poprzedniej jeszcze dekady. Zderzaki ponownie wygładzono i dodano błyszczące wykończenie. Zmieniono także lusterka oraz odświeżono tylne lampy. SL otrzymał nową kierownicę i srebrne pierścienie wokół zegarów. Mój ukochany silnik został ponownie zdławiony. Teraz V8 ma "tylko" 306 KM. Jest to już silnik nowszej generacji , chociaż stracił po jednym zaworze z każdego cylindra. Teraz to tylko trzy zawory na cylinder , ale zapłon otrzymał system dwóch świec na komorę spalania.

W 2001 roku na około 205 tysiącach egzemplarzy zakończyła się przygoda fabryki w Bremie , a także Mercedesa z modelem R129. Mam nadzieję , że moja przygoda z tym samochodem kiedyś się rozpocznie i będę mógł się nim cieszyć jako drugim autem w rodzinie. W piątek był by pieszczony , a w weekendy zabierany na wycieczkę po pięknych leśnych , asfaltowych drogach. Otwarty dach , na liczniku 60 km/h , łokieć za szybą. Obok Żona , a w odtwarzaczu coś wolniejszego , powiedzmy https://www.youtube.com/watch?v=IHXK9glwFBg. Życie jest piękne.

W mojej kolekcji mam dwa modeliki R129. Właściwie jeden z nich to już bardziej model niż modelik. Jego skala to 1:18 , a więc w mojej kolekcji pierwszy taki przypadek. Jest to tegoroczna nowość wyprodukowana przez Norev. Nie wiedział bym nic o niej , gdyby nie mój Serdeczny Przyjaciel Szymon , który rozkochany jest w Mercedesach W123 i VW Transporterach. Właśnie kilka takich nowości z Norev w postaci Mercedesów "beczek" w skali 1:18 zaprezentował na swoim blogu  https://www.muzeum43.pl/2020/09/mercedes-benz-230e-118-norev.html . Tak mi się spodobała jakość jego wykonania , że dla siebie poszukałem właśnie SL-a. Jest to niestety biedniejsza wersja jaką wypuścił Norev , gdyż w odmianie "dilerskiej" przewidział także dodatkowe elementy w postaci dachu materiałowego oraz twardego na zmianę. Modelik przedstawia "pierwszą generację" R129 i wszystkie charakterystyczne dla niego atrybuty są zgodne z tym co napisałem wcześniej. Lakier jest doskonałej jakości , położony równomiernie i bez skaz co nie powinno dziwić w takiej wielkości elementach. Właśnie! Otwierane są drzwi , maska silnika, pokrywa bagażnika oraz pałąk antykapotażowy. Koła skręcają się razem z kierownicą. We wnętrzu pasy to materiał (który nie jest sztywny jak drut) , siedzenia to tworzywo imitujące skórę - robi to doskonale , oraz spód deski rozdzielczej i dywaniki imitują welur. Taka kolorystyka z możliwych do wyboru najbardziej mi pasowała. Uwierzcie , że takie zestawienie kolorystyczne było w oryginalnym samochodzie. po drugie pasuje do mojego drugiego modelika z lat dziewięćdziesiątych , w skali 1:43 , którego wyprodukował "Schabak". Modelik ma również te same otwierane elementy jak w większym 1:18 , tyle , że bez skrętnych kół. Uproszczone są lusterka , nie posiadają imitacji szkła. Kierownica mogła by być ustawiona do jazdy na wprost i było by dosyć znośnie. Modelik jest naprawdę stary , więc nie można od niego oczekiwać cudów. Felgi w obu przypadkach to odtworzenie oryginału. Jeśli o modeliki Mercedesa SL R129 chodzi , to nie powiedziałem jeszcze ostatniego zdania.
















6 komentarzy:

  1. Wspaniały wpis Sławku. W pełni rozumiem Twoją radość z posiadania tych pięknych miniaturek, choć nie będe ukrywał, że to ta większa zapiera dech;) cieszę się również, że moje merce trochę Cię zainspirowały:)


    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Szymon za pochwały :) . Jak dobrze wiesz , czekam jeszcze na inne ciekawe wersje kolorystyczne SL-a z Norev.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Od razu poznałem, ten mały to Schabak - miło zobaczyć !
    Nie dorobiłem się go, kiedy się ukazał i trochę żałuję . Mam równie stary modelik Gama kupiony jako przeceniony w Kolonii w 1992 roku. Nie ma ruchomego pałąka ale ma dach, który mówiąc szczerze od razu miałem zamiar pomalować, ale jakoś się nie zebrałem. Ale cóż, Schabak to Schabak mam 26 modeli tej marki i bardzo je sobie cenię
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Modelik Schabak bardzo mnie cieszy. Chociaż cały czas poluję na miniaturę z PMA , to i tak Schabak powala bardziej.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Gratuluje obydwu modelików-sam planuje w kolekcji choć ten wiekszy obydwa super wykonane i jak zwykle super wpis! Pozdrawiam dla mnie jest to jedna z najładniejszych generacji SL

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duży SL powala na kolana , chociaż epokowy Schabak i tak cieszy oko ;)

      Usuń