środa, 23 grudnia 2020

19.Syrena 104 - czy był by to dla mnie wymarzony prezent pod choinkę? Życzenia Świąteczne.

 Co prawda Syrena gościła już na tym blogu w pierwszym wpisie , ale w ten Świąteczny Czas postanowiłem , że to ona będzie właśnie tematem tego szczególnego artykułu. Święta to czas rodzinny , wspólnie spędzany przy Wigilijnym stole , czas rozmów przy choince , czy spacerów za rękę. To także chwile w których dużo marzymy , czy rozmyślamy. Ciekawi jesteśmy co przyniesie Nam Gwiazdor , ale w głębi serca wiemy , że to o czym najbardziej marzymy pozostanie nadal niezrealizowane. Syrena 104 nie jest może czymś , co chciałbym dostać pod choinkę , ale to ona od wielu wielu lat pozostaje w sferze moich motoryzacyjnych marzeń.


Nie mam zamiaru powtarzać tego co napisałem przy okazji pierwszego wpisu o Syrence , ale poruszę inny problem związany z wymarzonymi samochodami , czasami tymi z plakatów wiszących swego czasu w dziecięcych pokojach. Właśnie , może się okazać , że po bliższym zapoznaniu się , czy po pierwszej jeździe doznamy rozczarowania. Nasze wyolbrzymione , "wygłaskane" wyobrażenie o samochodzie marzeń może ulecieć w niebo jak para wodna. Powiem szczerze , że bardzo obawiam się żebym to ja nie rozczarował się Syreną. Chcąc być dobrze zrozumianym śpieszę z wyjaśnieniami. Marzę o Syrenie , która stoi w miejscu , a więc podoba mi się jej wygląd, czy legenda. Lubię bardzo te zardzewiałe. Natomiast sposób , w który się ją prowadzi , trzymając wielkie koło sterowe i próbując utrzymać się na drodze zakrawa o pomstę do nieba. Siedzi się prawie jak na taborecie , o dynamice jazdy można pomarzyć. Kupa hałasu i kupa dymu z wszystkiego , nie tylko z rury wydechowej. Chociaż trzeba przyznać , że zapach spalin Skarpety był wyjątkowy.


Kolejną bolączką mojego marzenia jest to , że zapewne więcej by stała niż jeździła. A więc przyjemność niewielka. Syrena znana była właśnie z tego , że wymagała więcej opieki niż jakikolwiek inny samochód. Nawet nowe części zamienne były już wadliwe. Więc Syrena nie była tym pojazdem , przy którym mogliśmy planować jakiś wyjazd dalszy niż kilka kilometrów , a umawiając się na konkretną godzinę powinniśmy dużo wcześniej upewnić się , czy Syrena się na nas nie obraziła. Widzą o tym bohaterowie komedii  "Brunet wieczorową porą" , którzy zapragnęli wyjechać na wieś właśnie "sto-czwórką" w zimowy weekend. Niestety nawaliła linka sprzęgła. Nie jestem miłośnikiem majsterkowania , a więc bardziej bym się męczył z "Królową" niż czerpał przyjemności. 

Kiedyś dawno temu , usłyszałem od swojego Taty , że żałuje On tego , że na przyjęcie nie kupił mi w prezencie Syreny. Wiedział , że mam hopla na jej punkcie. Poza tym , był by to tani prezent , gdyż warta była dobrą "flaszkę". Szczerze to i ja żałowałem , że takiego prezentu nie dostałem.

Dlaczego marzę najbardziej o modelu 104 , a nie jakimś innym?

Zapewne dlatego , że najwięcej spotykałem na swojej drodze wraków właśnie tego modelu. W moim dzieciństwie ,  jak już o tym wspominałem pełno było takich porzuconych Syren. Na moim podwórku było ich kilka. Podejrzewam jednak , że takie zamiłowanie do 104 wzięło się stąd tylko , że jej wyraz "twarzy" jest taki upiorny i gdy wystawała gdzieś przodem z garażu z wyłupionym którymś okiem to wyglądała jak jakieś zombie. Natomiast inne modele jak 102 ze swoją metalową atrapą chłodnicy tworzyły swoisty , pogodny uśmiech. Poza tym lubiłem te kuro łapy , czyli drzwi otwierane pod wiatr oraz trzycylindrowy silnik z charakterystycznym gangiem. Do całości tego opisu pasuje tylko Syrena 104.

Syrena 104 miała pojawić się już dużo wcześniej w produkcji , wszystkie poszczególne modele były tylko wersjami przejściowymi do sto czwórki. Jej prototyp z 1962 roku był ponadto wyposażony już w drzwi otwierane we właściwą stronę i silnik S31. Niestety wszyscy wyczekiwali z żalem i niecierpliwością , kiedy te zmiany pojawią się w końcu w ich Syrenie. Może nie była marzeniem ludzi jako samochód , ale była najprawdopodobniej jedną z niewielu szans na własne cztery kółka. Trzeba było się cieszyć z tego co było. W końcu w 1966 roku świat (może nie rozpędzajmy się za bardzo) Polska zobaczyła Syrenkę z symbolem 1-0-4. Biegi wrzucało się już dużo prościej , bez zgrzytów dzięki synchronizatorom , niestety z karoserii zniknęło dwukolorowe malowanie.

Syrenę 104 pożegnano w fabryce FSO w 1972 roku i wielu uważa , że powinien to być ostateczny moment aby zapomnieć już o tym samochodzie i uniknąć tym samym wstydu , gdy ta dalej pojawiała się w różnych zagranicznych katalogach samochodowych aż do 1983 roku. Przeniesiono wtedy rozpoczętą już produkcję modelu 105 do fabryki FSM.

Niestety coraz rzadziej już mam okazję obcować z Syrenami , gdyż nawet zloty tych samochodów pod postacią "Bydgoskiej Syreniady" wyniosły się poza obręb mojego miasta. Szkoda , bo bardzo miło wspominam to wydarzenie.

     Na zdjęciu moi młodsi Koledzy podczas "Bydgoskiej Syreniady w 2012 roku". Syrena 104.

W zasadzie to przyznaję w duchu , że lepiej niech Syrena pozostanie w sferze moich niespełnionych marzeń. Więcej bym sobie zrobił tylko kłopotu niż przyjemności. Wolę już ją oglądać u kogoś w garażu , bądź w książkach i czasopismach.  Całe szczęście podobno nietrafione prezenty Gwiazdkowe można zwrócić. Tylko jak? Musiał bym chyba mieć fakturę z Polmozbytu.

Przedstawiony modelik Syreny 104 to produkt firmy Hachette w skali 1:24. W mojej kolekcji mam oprócz tej jeszcze trzy "Królowe" ale w mniejszej skali - 1:43. Muszę przyznać , że Hachette to najlepiej odtworzona , dosłownie perfekcyjna "Skarpeta". Hachette jest pozbawiona wady bryły , które posiadają mniejsze modele Syren z DeAgostini , czy IST. Można przyczepić się jedynie do zbyt wysokiego tylnego zawieszenia i lekko niedomalowanego przedniego błotnika. Taką skazę można jednak wybaczyć , gdyż żadna "Sryta" nigdy nie była doskonała. Modelik kupiony w kiosku za 100zł naprawdę bardzo cieszy.

P.S. W związku ze zbliżającymi się Świętami Bożego Narodzenia chciałbym złożyć Wszystkim czytelnikom tego bloga Najserdeczniejsze Życzenia. Dużo zdrowia , radości , pociechy i spełnienia najskrytszych marzeń ! Wszystkiego Najlepszego!!!
Zapraszam również standardowo do galerii ze zdjęciami!































8 komentarzy:

  1. Hermoso Syrena, esas líneas y sus pequeñas dimensiones lo hacen un coche muy bello y simpático.
    Abrazo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hola Juanh ;)
      Me alegra que te guste la sirena. Es un coche polaco muy desconocido. Ella era una bane, porque solía ser que ella era la única oportunidad para sus propias cuatro ruedas en nuestro país. Nada mejor que se podría permitir. Producido literalmente cottage industria sin grandes cambios de 1957 a 1983.
      ¡Saludos!

      Usuń
  2. Masz sporo racji Sławku, Syrena dobrze wygląda jak stoi;) jeden z moich dziadków miał sporo Syren, pamiętam ich resztki rozpadające się w krzakach, bawiliśmy się w nich jako dzieci. Jedną z nich nawet przerobił na pojazd, który służył mu do prostych prac w gospodarstwie. Nie mam pojęcia skąd się to wzięło, ale mówiliśmy na nią "taradajka". Miała silnik ze 103ki, zbiornik z WMFki, a napęd przenoszony był na tylny most za pomocą sześciu lub siedmiu pasków klinowych, ponieważ wał znajdował się duuużo wyżej;) wiele lat służyła dziadkowi, niestety skończyła na złomie. Zapach spalin? Nie ma ładniejszego zapachu;)

    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Syrena przepiękna bardzo dobrze odwzorowana, ale cóż 1:24 .
    Szkoda, że w skali 1:43 nie udało się nikomu zrobić tak dobrego modelika
    pozdrawiam artemis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego dziękuję naprawdę , że takowa się pojawiła chociaż co prawda w innej skali. Bardzo mnie cieszy.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Witaj
    Świetny model Syreny, super że cie cieszy w 1:43 prawda naprawdę jest średnie i ogólnie świetny wpis pozdrawian!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Modelik Syreny produkcji Hachette jest najlepszy :)
      Pozdrawiam!

      Usuń